Dzisiaj rano nareszcie za oknem świeciło słonko:)
Poszłam sobie na dłuuuugi spacer, było cudownie pooddychać wiosennym powietrzem.
Wystąpiłam w cudownej, czerwonej pelerynie. Niestety nie jest moja, ale już rozpoczęłam polowanie na taką. Jest piękna; uszyta z grubszej buckli, obszyta futerkiem z królika. Ma przepiękny, karminowoczerwony kolor.
Nie, nie zdradziłam moich kolorów, po prostu zauroczyłam się kolorem czerwonym. To zapewne przez ten brak energii i słońca.
Jak Wam się podobam w czerwonym?
Wiało dzisiaj niemiłosiernie, stąd moja fryzura...
peleryna - pożyczona od kolezanki
kozaki "Centro"
torebka "Orsay"
Mnie się bardzo podoba, to nie zdrada kolorów, na bazie bieli i czerni można wprowadzać różne kolory, będzie super wyglądać, ja kocham biel i czerń ale muszą być u mnie i kolory...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńja się zakochałam czerwonym!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko, Basiu:)
Uwielbiam taką krwistą czerwień,do Ciebie bardzo pasuje.Dodam jeszcze,że świetnie wybrałaś tło do zdjęć-pelerynka wspaniale z nim kontrastuje :)
OdpowiedzUsuńxoxoxo
dziękuję:) własnie taki miałam pomysł: szare tło i ta boska czerwień:)
OdpowiedzUsuń