Ostatni weekend spędziliśmy z mężem na Słowacji.
Zaplanowałam ten wypad wcześniej, jednak na pogodę nie miałam wpływu, niestety.
To była moja pierwsza sesja w deszczu.
Jadąc samochodem wyczekiwałam choćby jednego suchego miejsca. Lało i lało a ja traciłam nadzieję. Gdy widoki zaczęły się robić coraz ładniejsze i już przestałam dostrzegać deszcz. Tatry w oddali, lasy i jezioro nawet w deszczu były piękne. W pewnym momencie przy drodze zobaczyliśmy dwa okazałe drewniane domki. Przed nimi duży podjazd, więc pomyślałam, że to jakaś knajpka. Domki stały nad jeziorem; świetne miejsce na sesję ! Przed jednym z nich bawiły się dzieci. Wysłałam męża, który biegle mówi po czesku i słowacku, żeby zapytał, czy to restauracja, jak przypuszczaliśmy, czy domy prywatne. Za chwilę z domku wyszedł właściciel, młody wesoły chłopak. To były prywatne dacze. Skoro już się zatrzymaliśmy, to mówię do męża: " Zapytaj, czy możemy zrobić zdjęcia ? " Jak się zapewne domyślacie, dostaliśmy zgodę. Po chwili chłopak wyszedł i zaproponował nam "jednego". Mąż robił mi fotki i zaliczał "drugiego" i "trzeciego". Robiło się coraz weselej. Robiliśmy sobie razem zdjęcia, po czym zostaliśmy zaproszeni do domu. Docelowo wybieraliśmy się na baseny termalne i już myślałam, że tam nie dojedziemy. Impreza, pomimo, że dopiero minęło południe, się rozkręcała. Pomimo, że byłam "szoferem" i nie jadłam słodyczy, nie siedziałam bez niczego, bo gospodarze znaleźli sery, owoce i napoje bez alkoholu.
Choć było bardzo miło i zniknęła bariera językowa, w końcu udało nam się wyjść i wyjechać dalej. Musieliśmy jednak obiecać, że przyjedziemy do nich latem; zapraszali na pływanie po jeziorze i pyszne jedzonko. Ostatecznie dojechaliśmy na baseny. Pogoda pozostała bez zmian, a nawet rozpadało się jeszcze bardziej i tak się później zastanawialiśmy, czy nie lepiej było pozostać w tym ciepłym i suchym domu. Nie, żartuję; na basenach termalnych jest świetnie nawet jak pada. Ciepła woda i objęcia kochanego faceta są lepsze od każdej imprezy.
Stylizacja
Sporo było u mnie czerni ostatnio. Po tych szaleństwach czerwono - szarościowych, dobrze czułam się w czarnych total lookach. Już myślałam, że w tych czerniach doczekam spokojnie do wiosny. Jednak, gdy zobaczyłam tę kurtkę, to nie dopuszczałam żadnych racjonalnych tłumaczeń; że to koniec zimy, że może już jutro będzie ciepło, że miałam nie kupować już nic zimowego. Spodobała mi się i już. Kupiłam. Mea culpa.
Bardzo spodobał mi się jej kaptur. Nawet nie podejrzewałam, że przyda mi się tak szybko. Chociaż bardziej podoba mi się jako szalowy kołnierz. Reszta, klasycznie, czarna. Trochę wzoru i hit sezonu, czyli hafty w torebce od Lidii Kality.
Na uwagę zasługują botki. Kupione na mega przecenie, z 139,90 na 24,90. Kupiłam bez przekonania, a ostatnio chodzę tylko w nich; to najwygodniejsze botki, jakie miałam. Nie do wiary, że botki z sieciówki mogą być tak dobrze wyprofilowane.
SPODNIE - F&F / BOTKI - NEW YORKER / KURTKA - STRADIVARIUS / TOREBKA - LIDIA KALITA / FOTO - SENIOR
Bardzo fajną przygodę mieliście:))jak zawsze pięknie wyglądasz:))kurteczka bardzo ładna:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńFajna stylizacja, torebka jest świetna, pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.ladymademoiselle.pl/
Fajna historia Soniu, nie dziwię się, ze kurtka Cię uwiodła, wyglądasz super, a torebka jest cudna :)) Buziaki :)
OdpowiedzUsuńgenialnie wyglądasz w tej kurtce :)
OdpowiedzUsuń_______________
PorcelainDesire ♥
wygodny casual look, a biała kurtka jest prześliczna www.adriana-style.com
OdpowiedzUsuńSoniu, ta kurtka jest boska i nie dziwię się, że kupiłaś ją, bo jest stworzona dla Ciebie. Liczę na to, że zdradzisz z nią czarnego gibonowego kudłacza. Cieszę się, że miałaś taki udany wyjazd i takie przygody. Mam słabość do południowych sąsiadów, zarówno z Czech jak i Słowacji. Bardzo pozytywni ludzie i świetni kynolodzy. Wystawy psów w tych krajach to czysta przyjemność, także w sensie towarzyskim, bo jest sympatycznie i na luzie. Pozdrawiam Danka
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - wow!
OdpowiedzUsuńGratuluję botkowych łowów, super okazja.
Od pierwszego wejrzenia zakochałam się natomiast w... torebce. Zazdroszczę!
Pozdrawiam,
Joannavi
Fajny ten kaptur :) A i przygoda niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńDwa razy musiałam przeczytać cenę botków po promocji, świetna stylówka :)
OdpowiedzUsuńSuper Soniu !!! Kurtka jest bardzo fajna a najważniejsze, że ma kaptur, który zawsze się przydaje. Buziaki kochana :-)
OdpowiedzUsuńDlaczego nam nie zdarzają się takie fajne historie w podróży ;P
OdpowiedzUsuńMasz przygodę roku normalnie ;P
Soniu, z tego miejsca wielki szacun za Twój słodyczowy detoks - ja to w sumie specjalnie słodyczowa nie jestem, ale jak jakiś cukierek lezy i częstują to wezmę, co mi tam ;P
Postanowienia jest fajnie realizować!
Oby udało Ci się jak najwięcej wytrwać w tym Twoim ;)
Botki świetne, a kurtka skoro się podobała, to grzechem było jej nie wziąć ;)
świetna kurtka,obserwuję :)
OdpowiedzUsuńI wyprawa, i przygoda super:))
OdpowiedzUsuńBędziecie mieli co wspominać! No i fajnie, że fotki wyszły!
Torebeczka pięknie ożywia stylówkę!
Buziaki!!!