Santa Claus is Coming

Przeczytałam na blogach kilka wspaniałych, wspominkowych, nastrojowych postów mikołajkowych. Nie potrafię pisać jak pięknie, jak np Miss Ferreira ale napiszę, jak  zapamiętałąm jedną z mikołajkowych nocy dawno, dawno temu.
Otóż miałam wtedy 5 lub 6 lat. Miałam nogę w gipsie, całą. Spałam jeszcze w łóżeczku, takim ze szczebelkami. Kurcze, do dziś pamiętam to łóżeczko. Jak każde dziecko, obiecywałam sobie, że nie zasnę tej nocy, bo muszę "przyłapać" Mikołaja. Obudziłam się w środku nocy i pod balkonem, za firanką dojrzałam prezent, w celofanie, zawiązany czerwoną kokardką. Ogarnęły mnie magiczne moce i z wielkim trudem, powolutku, żeby nie uszkodzić nogi, po cichutku, żeby nie obudzić rodziców, zaczęłam wychodzić z tego łóżeczka.  Sama nie wiem, jak mi się to udało i ile to trwało ale musiały to być bardzo magiczne moce, bo wreszcie mogłam dotknąć  wyczekiwanego prezentu. Wzięłam go ostrożnie, żeby nie szeleścił i ... nie, nie otworzyłąm go. Włożyłam ostrożnie do łóżeczka, po czym równie ostrożnie i równie cichutko zaczęłam gramolić się z powrotem do łóżeczka.  To musiało być dla mnie ogromne przeżycie, bo nie pamiętam, co było w paczce.
Dzisiaj jestem już dużą dziewczynką ale nadal dostaję prezenty, chociaż od innego Mikołaja. Moje dzieci dosyć długo wierzyły w Mikołaja.  Pisały listy, które stawiały na oknie, żeby Mikołaj nie musiał długo szukać a wchodził przecież oknem a ja potem skrzętnie chowałam je bardzo głęboko, żeby przypadkiem kiedyś na nie nie natrafiły.
Z prezentów moich dzieci, najlepiej pamiętam wymarzony i wyczekiwany przez syna ODKURZACZ. Udało mi się takowy kupić. Nawet działał i wciągał, paproszki. Opakowałam go pięknie i wieczorem, jak syn juz spał, położyłam go na oknie. To było 10 lat temu, miał wtedy 2 latka ale nigdy nie zapomnę jego miny. Takiej szczęśliwej, rozanielonej, spełnionej. Wtedy tak naprawdę dotarło do mnie, że wręczać prezenty jest dużo przyjemniej niż je otrzymywać. 

To moje dzieci z prezentami


Miałam dodać jeszcze styliację ale  zostawię Was z rozmyślaniami nad Waszymi mikołajkami.

CONVERSATION

9 komentarze:

  1. Sympatyczny post i wspaniałe wspomnienia. Moje dzieci tez długo wierzyły w Mikołaja bo nie chciałam im odbierać tej przyjemności. Do dzisiaj robimy sobie niespodzianki. Serdecznie pozdrawiam.
    http://balakier-style.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Też sobie dzisiaj powspominałam:))moje dzieci już bardzo dorosłe a czekają na Mikołaja jak maluszki:)))Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Rodzinnie Mikołajkowo się zrobiło... Soniu, ciekawa ta Twoja opowieść. To cudne, że każdy ma swoją... Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrobilo sie bardzo sentymentalnie,i mnie zebralo sie na wspominki.Pamietam,ze razem z siostra pastowalysmy buty,by Mikolaj przyniosl nam do nich jak najwiecej prezentow.Buty musialy blyszczec,.Ja bylam chlopczyca,wiec najlepszym prezentem dla mnie byly auta i karabiny.Byly to wczesne lata 60,bieda,tak wiec by zadowolic mnie,tata wyskrobal dla mnie z drzewa karabin,oczywiscie po latach dowiedzialam sie,ze to tata chcial zrobic mi przyjemnosc.Udalo mu sie,to byl najpiekniejszy prezent jakikolwiek utkwil mi w glowie,i o ktorym bede pamietac do konca zycia.Uwielbiam Swita Bozego Narodzenia,i to prawda Soniu,ze najwieksza radosc sprawia nam dawanie,a nie branie,i podgladanie,jak najblizsi ciesza sie z trafionych podarkow.Cudny okres,a do tego snieg,choinka,prezenty i najblizsi przy stole.Pozdrawiam Was wszystkie Kochane, zyczac cudnych wspomnien
    Majka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majeczko, dziękuję za ciepłego posta. Miło mi, że wywołałam u Ciebie tak miłe wspomnienia.
      Pozdrawiam cieplutko w ten wietrzny, mikołajkowy wieczór :):):)

      Usuń
  5. Wspomnienia...to piekna sprawa,az oczy zrobily sie wilgotne...ale to mile uczucie.Caluje Cie Kochana zyczac samych pieknych wspomnien.Pozdrawiam cieplutko,choc na dworze wietrznie i mrozno.
    Majka

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja najbardziej pamiętam z dzieciństwa długi dywanik, który prowadził do choinki...:)))
    miło jest tak sobie powspominać....fajne masz dzieciaki Soniu:D
    mój syn chciał kiedyś też zestaw do sprzątania - zmiotkę z szufelką;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny wpis Kochana :)) Aż mi coś w serduchu drgnęło...wspomnienia z dzieciństwa wróciły :))
    A teraz mam tak samo, jak Ty - większą radość z dawania prezentów niż ich otrzymywania :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedzenia mojego bloga. Jeżeli spodobało Ci się u mnie, zapraszam do obserwowania. Dziękuję za komentarz:)
Jeżeli masz ochotę napisz do mnie na sdziech@op.pl, na pewno odpiszę :)